Cywilizacja singli jest zjawiskiem, które staje się coraz bardziej powszechne. Ale czy ci ludzie na pewno są samotni? Obalamy popularne mity związane z tym problemem.
Cywilizacja singli to zjawisko po części wynikające z braku zainteresowania związkami części młodych osób, które bardziej stawiają na rozwój kariery, niż założenie rodziny. Kobiety starają się sprostać oczekiwaniom otoczenia i bez wsparcia osiągnąć sukcesy zawodowe, a także samodzielnie się utrzymać – żyć bez konieczności angażowania się w związki, w których stereotypowo byt i utrzymanie zapewnia mąż. Natomiast single płci męskiej zwykle dążą do jak najwyższego statusu majątkowego, by zyskać zainteresowanie kobiet i uznanie społeczeństwa. Często pragną też przedłużyć beztroskę związaną z brakiem odpowiedzialności, którą narzuca założenie rodziny. Jest to szczególnie powszechne w mniej konserwatywnych rodzinach, gdzie dziecko samodzielnie obiera drogę, jaką podąży, bez wywieranego na nie nacisku.
Wpływ długości życia na liczbę samotnych ludzi
Pokolenie singli stało się znakiem naszych czasów także dzięki dynamicznemu rozwojowi medycyny, który sprawia, że śmiertelność na skutek wielu chorób spada, a średnia długość życia na świecie stale się wydłuża. Naturalnym jest zatem, że okres dorastania i poszukiwania drugiej połówki staje się coraz dłuższy. W średniowieczu kobiety wychodziły za mąż już w wieku dwunastu lat, a rodzice dzisiejszych trzydziestolatków wchodzili w związki małżeńskie niedługo po dwudziestce. Dzisiaj powszechne jest myślenie propagujące ukończenie edukacji i ustatkowanie materialne, a dopiero potem myślenie o związkach. Cywilizacja singli nie jest jednoznacznie złym zjawiskiem – w dużej mierze wynika ze zmiany warunków, w jakich funkcjonujemy. Z punktu widzenia biologii, czas na wejście w związek i wydanie na świat potomstwa wydłużył się wraz z przedłużeniem średniej życia i poprawą jego jakości oraz wydłużeniem okresu reprodukcyjnego (kobiety powszechnie rodzą dzieci po trzydziestce, a często i czterdziestce). Dlatego postrzeganie dzisiejszego społeczeństwa jako cywilizacji singli nie jest do końca zgodne z prawdą – po prostu łatwiej jest dzisiaj spotkać młodą, osobę w stanie wolnym niż kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu.
Akceptowanie rozwodników i samotnych rodziców przez społeczeństwo
Tak zwane pokolenie singli prawdopodobnie jest też skutkiem rzadszego formalizowania związków oraz częstych zmian partnerów. O wiele częściej możemy dziś spotkać niezamężne matki czy ojców, którzy żyją bez partnera po rozstaniu lub rozwodzie. Dzieje się tak, ponieważ współcześnie jest to bardziej akceptowalne niż na przykład sto lat temu. Dziś samotni trzydziestolatkowie nie są już obiektem kpin i społecznego ostracyzmu. Single są świadomi zalet, jakie wiążą się z tym stanem i czerpią z życia pełnymi garściami. Ciekawe jest, że naprawdę nie zmieniło się aż tak wiele. Niemało osób żyjących w małżeństwach zawartych kilkadziesiąt lat temu żyje jak dzisiejsi single. Mąż pracuje większość dnia w pracy, po której idzie spotkać się z kolegami, żona również pracuje cały dzień i udziela się towarzysko, ewentualne dziecko jest wychowywane przez nianię, a wszyscy spotykają się tylko wieczorem przed snem. Nierzadko spotyka się również ludzi, którzy – będąc małżeństwem – nawet nie mieszkają razem, gdyż ze względu na rozwój kariery czy brak pieniędzy zmuszeni są żyć w różnych miastach czy nawet krajach.
Choć problem związany z tym, że młodzi ludzie coraz rzadziej i coraz później decydują się na małżeństwo i założenie rodziny, cywilizacja singli to w dużym stopniu określenie innymi słowami sytuacji, która ma miejsce już od dłuższego czasu. Zachodzące na naszych oczach zmiany są naturalnym etapem rozwoju społeczeństwa i mogą wzbudzać w nas różne emocje, ale zazwyczaj z punktu widzenia kilku pokoleń zdajemy sobie sprawę, że właśnie tą drogą miało ono podążyć.